Pyłki latają tu i ówdzie, co doprowadza mnie do szału.
Jednak jak co piąta osoba w naszym kraju nie podaję się alergii
- połykam tonę proszków i dalej próbuję z tym żyć.
Trochę próbuję doprowadzić do jakiegoś ładu ogródek
- na który do końca nie mam koncepcji.
Pielę, przycinam, przekładam kamyki z miejsca na miejsce.
Całą parą zajmę się nim jak w końcu - może - na jesień pojawią się Panowie od elewacji.
Narazie czekam na jesień.
Między czasie uszyłam króliczka dla mojego chrześniaka
- niedługo już dzień dziecka :)
a ciotka musiała się sprężyć.
Oto wesolutki Pan Filipek - ma super sterczące uczy :)
Wymyśliłam sobie nowe logo :) podoba Wam się?
pozdrawiam ela